Na czym do Betlejem jechali trzej królowie?


Przyzwyczailiśmy się do widoku biblijnych Trzech Króli jadących na powitanie Dzieciątka Jezus na wielbłądzie, słoniu i koniu. Przynajmniej tak wychowani jesteśmy na oglądaniu wizerunków Mędrców Świata na obrazach słynnych malarzy i figurkach w stajenkach które od dzieciństwa fascynowały nas w świątecznych scenkach. W ubiegłą niedzielę w Święto Ofiarowania Pańskiego dane nam było przeżyć, po dwóch dopołudniowych Mszach św., przyjazd do naszej żywej szopki trzech króli trochę inaczej. Tym razem królowie przybyli na koniach. A to za sprawą właściciela ośrodka hipoterapeutycznego „Padok” z sąsiedniego Janowa katowickiego, gdzie nad Boliną u skraju mysłowickiego lasu mieszka rodzina Michała Stogniewa. W chwilach wolnych od zajęć z dziećmi niepełnosprawnymi pan Michał chętnie udziela lekcji jazdy na koniach wszystkim chętnym. W okresie zimowym często dróżkami leśnymi wozi też pięknymi - odrestaurownymi przez jego rodziców - saniami spragnionych sanny mieszczuchów.

W ten piękny, słoneczny, niedzielny dzień - kolędujących przy żywej szopce parafian ucieszył tryumfalny wjazd, wystrojonych w królewskie szaty jeźdźców na koniach. Po kilku paradnych rundach w ogrodzie parafialnym okazało się, ze prowadzi ten orszak nasz wikary ks. Michał w asyście panów Michała i Zenona Stogniewów. I nic - rozradowanym parafianom - nie przeszkadzało, że nasi królowie nie przybyli na koniu arabskim, słoniu i wielbłądzie, bo konie - Jagmar, Afryka i Orka dzielnie reprezentowały regiony dla nas mniej egzotyczne i wyhodowanych w nich końskich przodków tj. - konia wielkopolskiego, polskiego tarpana i konia śląskiego. Hodowane dla celów hipoterapii konie - swoją łagodnością - sprawiły szczególnie naszym najmniejszym parafianom wiele radości.

G.S.