Zamyślenia... odpustowe


1. Każda wspólnota, skupiona wokół swojej świątyni, obchodzi corocznie swoje patronalne święto. W naszym przypadku, dwa razy do roku: latem i w przeddzień zimy czcimy w szczególny sposób swoich Patronów; Maryję Niepokalaną i św. Maksymiliana Kolbe. Pora na refleksję; okazja, by poddać zadumie i wspomnieniom. Bo chociaż parafia liczy niewiele ponad trzydzieści lat, to przyszło jej kształtować swoją tożsamość w dwóch różnych, jakże odmiennych epokach. W historii parafii dwie postaci odciskają swoje piętno na jej obliczu: pierwszy budowniczy ks. Paweł i obecny proboszcz ks. Krzysztof. 

2. Ks. Paweł Bednorz. Wówczas niewiele ponad trzydziestoletni wikary, któremu z początkiem lat siedemdziesiątych powierzono wybudowanie nowego kościoła i tym samym stworzenie od podstaw nowej parafii. Wielu jeszcze pamięta, co to były za czasy. Uzyskanie pozwolenia na budowę nowego kościoła graniczyło z cudem. Dla ówczesnej władzy, w bezskutecznie indoktrynowanym społeczeństwie, miało nie być miejsca dla Boga. Stąd każda próba wywarcia presji na władzę w kierunku wybudowania nowego kościoła tratowane było niemal jako sprzeciw wobec istniejącego, narzuconego porządku. A jednak... Niemożliwe stało się faktem. Dziś trudno powiedzieć, co tak naprawdę bardziej ks. Pawła kosztowało: czy trud załatwiania spraw jak najbardziej oczywistych, czasochłonnych, czy też stykanie się z murem urzędniczej niechęci czy wręcz wrogości. Nie byłoby świątyni bez zawierzenia przyszłym Patronom, bez determinacji, mającej swoje źródło w głębokiej wierze i przekonaniu, że dzieło, któremu oddał wszystkie swoje siły i talenty, jest zgodne z Bożym zamysłem. Inaczej nie do pomyślenia byłoby, wybudowanie w tak niewiarygodnie krótkim czasie kościoła! A pamiętać trzeba, że wówczas każdy materiał nie tyle się kupowało, co po prostu... zdobywało. Dzisiaj, kiedy wszystkiego pod dostatkiem, technika wznoszenia zrobiła ogromny krok naprzód, patrzymy nadal na ówczesny czas budowania z niekłamanym podziwem.
Zbudowany kościół ks. Paweł traktował z ogromną miłością i gorliwością. Kochał go jak własne „dziecko”. Kiedy przychodziła letnia pora zasłużonego wypoczynku, ks. Paweł wypoczywał w... murach swojej świątyni. Tak było co roku. Śpieszący wcześnie rano, tuż po 5:00, górnicy na poranną zmianę przyzwyczaili się do widoku otwartych na oścież frontowych drzwi i drobnej sylwetki w sutannie, klęczącej w pierwszej ławce po prawej stronie na modlitwie z różańcem w ręku. Wielu pamięta ów pamiętny grudniowy dzień 1996 roku, właśnie dzień odpustowy; jeden z ostatnich dni, w czasie których ks. Paweł przebywał wśród nas. Po tygodniowej chorobie - zmarł. Tak się cieszył, że jego ostatnie dzieło, jedno z największych, mianowicie nowe dzwony, stojące w przedsionku, lada dzień zawisną na dopiero co wybudowanej dzwonnicy. Opatrzność chciała, aby ich dźwięk po raz pierwszy dotarł do uszu Parafian w czasie uroczystości pogrzebowych ks. Pawła. Spoczął na ukochanej przez siebie, poświęconej przykościelnej ziemi...

3. Ks. Krzysztof. Przyszedł do nas, by kontynuować rozpoczęte przez Poprzednika dzieło. Kiedy oznajmił na wstępie nam, parafianom, o skali swoich przedsięwzięć, nie uszło uwagi wiernych zdanie, że wszystko co zamierza zrobić, byłoby zgodne z zamiarami śp. ks. Pawła. Początek to w pierwszej kolejności najniezbędniejsze roboty, aby kościół mógł w miarę normalnie funkcjonować: dach, wentylacja, ogrzewanie. O wiele trudniejsze zadanie to realizacja nowej wizji wystroju wnętrza świątyni, na miarę dzisiejszych czasów. Realizacja tego zamysłu trwa do dziś i długo trwać jeszcze będzie. Podziwiać należy w równym stopniu odwagę jak i konsekwencję i upartość w dążeniu do wytyczonego celu. Roboty posuwają się do przodu na tyle, na ile stać nas Parafian na datki w tych trudnym czasie. Ale i tak krok po kroku świątynia nabiera coraz to piękniejszego wyglądu.

4. Jako jeden z wiernych tej parafii, nie mogę nie zauważyć przedsięwzięć integrujących naszą lokalną społeczność. Przez ostatnie lata w murach tej świątyni miała miejsce spora ilość konkursów, przedstawień, koncertów, wystaw; zaczął swoją działalność parafialny chór, organizuje się sporą ilość grupowych wyjazdów o charakterze pielgrzymkowym, nie mówiąc już o mnóstwie inicjatyw naszej wspaniałej młodzieży inspirowanych przez niezrównanych w pomysłach wikarych ks. ks. Michała i Mirka... Żeby obraz był pełny wspomnę o corocznym parafialnym Festynie, który zaczyna już obrastać w tradycję. Na koniec powiem, że zarówno Proboszczowi jak i wikarym chyba też dobrze w naszym, parafialnym gronie. Zawsze pogodni, uśmiechnięci, a nie jest chyba dziełem przypadku, że wikarzy kolejny już rok pozostaną wśród nas...

EKA