Zamyślenia... nad piekarskimi homiliami


1. Ostatnia niedziela maja w naszym regionie zarezerwowana jest dla świata męskiego, który od kilku pokoleń ze wszystkich zakątków śląskiej ziemi zmierza na piekarskie wzgórze do Matki Miłości i Sprawiedliwości Społecznej. Nieodłączną częścią tego pielgrzymowania są homilie głoszone w trakcie Mszy św. zawsze przez zaproszonego kaznodzieję, nierzadko z zagranicy. Złotymi zgłoskami w historii piekarskiego nauczania zapisane zostały homilie głoszone przez ówczesnego metropolitę krakowskiego kardynała Karola Wojtyłę, obecnego papieża. Trudne to były czasy. Toteż klamrą spinająca treść głoszonych kazań było ciągłe przypominanie zasad chrześcijańskiej moralności, chrześcijańskiego postępowania, gdzie centrum wszystkiego jest Bóg. Trzeba było o tym mówić donośnie, bo ten jeden głos musiał być przeciwwagą dla systemowej i programowej laicyzacji, gdzie dla Boga nie miało starczać miejsca... Może właśnie tak ukształtowane sumienia, gotowe były podjąć trud zburzenia znienawidzonego porządku na słynne papieskie zawołanie: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”.

2. Nie sposób zapomnieć równie doniosłego głosu katowickiego biskupa ś.p. Herberta Bednorza. Któż jak nie on domagał się od władz poszanowania dnia świętego, niedzieli. Historia na zawsze utrwali w pamięci zawołanie: „...niedziela jest Boża i nasza!” A pamiętać trzeba, że był to czas, kiedy regułą stawało się wprowadzanie, gdzie tylko się dało, tzw. czterobrygadówki, ciągłego czasu pracy, gdzie cykl produkcyjny, nie pokrywał się z rytmem tygodnia. Rezultat taki, że wolne przypadało w środku tygodnia, natomiast w niedzielę miast świętować maszerowało się do pracy. Nie dziwota zatem, że kiedy pamiętnego sierpnia 1980 roku polski robotnik upomniał się o swoje niezbywalne prawa, wśród kilkunastu postulatów, nie mogło zabraknąć tego, mówiącego o likwidacji znienawidzonej czterobrygadówki i przywrócenia niedzieli Bogu.

3. W pamięci pielgrzymów zapisał się inny biskup związany z naszym regionem. Mam na myśli nieodżałowanego ś. p. biskupa Czesława Domina. Za „panowania„ bpa Bednorza biskup pomocniczy w naszej diecezji, potem objął diecezję koszalińsko-kołobrzeską, aby stamtąd prowadzić swoich diecezjan tu na Śląsk, na drugi kraniec Polski. Każde Jego wystąpienie okraszone było przednim dowcipem. Tak bardzo nieraz potrzebnym, kiedy czasy nie nastrajały optymistycznie.

4. Ostatnie kilka lat to nieustanne wołanie o otwarcie się na bliźniego w sytuacji, kiedy nagle ogromna rzesza ludzi pozbawiona została najbardziej elementarnego źródła swojej egzystencji, mianowicie pracy. Jej brak skutkuje patologiami trudnymi do ogarnięcia. Nagle zawala się wszystko na przysłowiowy łeb i szyję, traci sens ludzkie życie, rodzą się patologie, tworzą się strefy zła, przestępczości. W tej sytuacji nie może zabraknąć głosu Kościoła. A ponieważ piekarska Pani obdarowana została zawołaniem Matki Miłości i Sprawiedliwości Społecznej, to gdzież jak nie tu jest miejsce na upominanie się o uwrażliwienie sumień, o kierowanie się w ludzkim zbiorowisku wskazaniami nauki społecznej Kościoła. 

5. W tym roku zagościł na piekarskim wzgórzu lubelski metropolita arcybiskup Józef Życiński. Wielki kanclerz KUL-u, profesor, filozof... Ale przede wszystkim kapłan, potrafiący jak mało kto dotknąć samego sedna gryzącego bólu, dotrzeć do jego źródła... A na końcu nazwać rzecz po imieniu. Słysząc glos rozlegający się wśród zgromadzonych pielgrzymów, co chwila przerywany oklaskami, miało się wrażenie, że słyszy się donośny głos Proroka.... Okazuje się, bowiem, że nie da się budować nowego ładu, bez Chrystusowego: tak - tak, nie - nie. Żadna droga na skróty nie prowadzi do wytyczonego celu. Niejeden może po tej homilii, zamyśli się i wyważy racje jednych i drugich. Pozbędzie się utartych myślowych schematów i da upust rozumowi i racjonalnemu rozsądkowi. Zaufa tym, którzy nad populistyczny poklask przedkładają pracą organiczną. 
W tych trudnych czasach przykład pomocy jeden drugiemu, rodzina rodzinie, silniejszy słabszemu, przykład zapoczątkowany w Lubelskiem, niech będzie pierwszym promykiem, dającym nadzieję... Tam, gdzie z wyżyn centrali nie sposób dostrzec dramatu dziejącego tuż obok nas, w zasięgu ręki, pomoc najbliższych staje się jedynym lekarstwem na ulżenie doli tych najbardziej poszkodowanych. Dającym radość darczyńcom, a także obdarowywanym...

EKA