Żyła wśród nas


Odlot Anioła

Nagle zniknęła z naszych oczu. Gdzieś w szpitalnej sali walczy z chorobą i słabością swego ciała. Jeszcze tak niedawno grała i śpiewała w naszym Kościele. Jeszcze tak żywą jest pod powiekami jej postać, pełna radości i młodzieńczego entuzjazmu. Jeszcze ludzka nadzieja, karmiona codzienną modlitwą, nie chciała uwierzyć, że to już koniec. A przecież, tyle było planów do opracowania, tyle zamierzeń do zrealizowania, tyle prac do wykonania, tyle pieśni do wyśpiewania Bogu na chwałę a ludziom na uradowanie. Taki ogrom rodzicielskiej miłości do przelania, tyle ludzkiej życzliwości do odebrania, tyle osobistego szczęścia pozostało niespełnione. Żal duszę ściska, serce boleść czuje. To takie ludzkie uczucia po śmierci tej pięknej duszy. A mnie się wydaje, że Niebiański Ogrodnik - nasz Stworzyciel, zerwał ten piękny kwiat swego ziemskiego ogrodu, by ucieszyć się zapachem świętości i pięknem delikatnych płatków tej duszy. I tak mi się zdaje, że Mirka nie odeszła - ona odfrunęła na anielskich skrzydłach. Bóg zabrał naszą Mireczkę do rajskiej wieczności w środę 31 marca w godzinę Swego Miłosierdzia.

SM

Odeszła Mirka...

1. Wspominam o tym, bo jej odejście, Bogu tylko wiadome, dlaczego tak wcześnie, dlaczego tak niespodziewanie, wytworzyło w naszej parafialnej społeczności ogromną pustkę. Znali ją chyba wszyscy Parafianie. Jej odejście wytworzyło pustkę... Chciałoby się za Mistrzem Janem z Czarnolasu powtorzyć: "...pełno nas, a jakoby nikogo nie było..." Popatrzmy na te przestrzenie, gdzie była, gdzie swoją zdawałoby się niespożytą energią sprawiała, że to, co wydawało się niemożliwe - nabierało realnych kształtów.
2. Mirka była dziewczyną niezwykle muzykalną. Była niekwestionowaną podporą żeńskich głosów naszej parafialnej scholi. Ale niejeden raz wespół z naszym Piotrkiem w niezrównany sposób potrafiła wyśpiewać niejeden psalm responsoryjny w trakcie Liturgii Słowa Bożego. Mało tego, równo rok temu wraz z młodzieżą w niezapomniany sposób wyśpiewała partie wokalne Wielkopiątkowego misterium... Wielu pamięta początki naszego parafialnego chóru, kiedy kierował nim nasz Piotr. Wówczas on sam, zajęty dyrygowaniem, prosił Mirkę, by zasiadła za pulpitem organów i towarzyszyła chórowi. To jej gra sprawiała, że ulatujące w kierunku wiernych pieśni nabierały niezwykłego kolorytu.
A w czasie Bożego Narodzenia niezmiennie od lat muzykowała, kolędowała pod przewodnictwem ks. Michała bądź przy żłóbku w kościele, bądź przy stajence w plenerze. Kiedy odbywały się corocznie konkursy kolęd dla dzieci i młodzieży, Mirka była jednym z jurorów.
3. Poranne roraty w Adwencie od dobrych kilku lat połączone są ze swoistą inscenizacją, czerpiącą natchnienie z ksiąg Starego Testamentu. Przez dwa lata pod rząd Mirka wcielała się najpierw w postać Kronikarza dyżurnego a następnie była Mędrcem dyżurnym. To właśnie od owego czasu poranne roraty zaczęły gromadzić pełen kościół wiernych.
Można by jeszcze wiele wymieniać z tego wszystkiego, co z Mirką się wiązało. Pomimo młodego wieku była członkiem Parafialnej Rady Duszpasterskiej. Stąd też jej obecność na ostatnim parafialnym festynie, na którym ze swoim bratem Michałem w sposób znakomity poprowadziła konferansjerkę, by na koniec festynu dać znakomity popis otwartej, spontanicznej zabawy, którą do dziś wielu wspomina z sentymentem.
Wiele można by jeszcze przywołać obrazów z przeszłości. Poprzestanę na tym... Żal ogromny, że o wszystkim trzeba pisać w czasie przeszłym...

EKA